Thomas wielokrotnie próbował mnie odwieść od pomysłu naszego rozstania, jednak ja byłam nieugięta. Pomimo że na prawdę tego nie chciałam, jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, że dobrze robię, że wcale go nie kocham, i że jestem winna rozbiciu jego rodziny. W tej ostatniej kwestii zupełnie zgadzam się z moim sumieniem, sercem, czy jakkolwiek nazwać ten dziwny głosik wewnątrz mnie. W każdym bądź razie, byłam pełna sprzecznych uczuć i nie wiedziałam co mam robić. Ostatecznie nie zmieniałam swojej decyzji, aczkolwiek wierzyłam w to, że pomimo tego incydentu w sądzie, nadal mnie kocha i byłabym z nim szczęśliwa.
Po około półgodzinie spakowałam do walizek jego t-shirty, spodnie i inne, natomiast garnitury miał odebrać jutro, bowiem było ich sporo i nie zabrałby się ze wszystkim na raz.
- Proszę bardzo. - mruknęłam wręczając mu torby, które nie wiem w jaki sposób udało mi się tu przytaszczyć z sypialni.
Brawo dla mnie.
- Grace... - zaczął, jednak mu przerwałam.
Doskonale wiedziałam, co będzie chciał powiedzieć, a ja nie miałam zamiaru dalej drążyć tego tematu, bo za każdym razem, gdy o tym rozmawialiśmy, w mojej głowie pojawiało się coraz więcej wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robię.
- Do widzenia, Thomas.
Mężczyzna wziął walizki, po czym rozczarowany takim obrotem spraw opuścił moje mieszkanie. Ja natomiast, jakby pusta w środku, ruszyłam z powrotem do sypialni i rzuciłam się na łóżko.
Na kołdrze nadal znajdowała się wilgotna plama - znak mojej bezsilności.
***
Po godzinie 20:00 postanowiłam wybrać się do jakiegoś klubu, by chociaż trochę odreagować i w choć najmniejszym stopniu zapomnieć o tym, co się dziś wydarzyło, a wydarzyło się na prawdę wiele. Nie byłam przygotowana na tak wielką dawkę emocji jednego dnia, nic dziwnego zatem, że nie wytrzymałam.
Podeszłam do szafy, która teraz wydawała mi się dziwnie pusta.
LIKE MY HEART...
Włosy wyprostowałam, a następnie związałam w wysoki, koński ogon. Usta podkreśliłam czerwoną szminką, zaś oczy ozdobiłam kocią kreską.
Ubrana w moją ulubioną małą czarną, tego samego koloru szpilki i ramoneskę, opuściłam mieszkanie. Wcześniej zamówiona przeze mnie taksówka czekała już przed budynkiem, w którym mieszkałam. Wsiadłam do auta i poprosiłam kierowcę, aby zawiózł mnie do klubu "Heaven".
***
Od autorki:
Postanowiłam wpaść do tego klubu, ponieważ miałam jasno określony cel - odreagować i wyluzować. Nie chciałam cały czas zadręczać się tym wszystkim. Nie miałam zamiaru skończyć na wizycie u psychologa, bądź psychiatry, a potem zażywać leków psychotropowych. O nie. Nie ma mowy.
Gdy tylko znalazłam się w środku, od razu uderzył we mnie ten charakterystyczny, klubowy zapach.
Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować zostałam porwana na parkiet przez wysokiego, dobrze zbudowanego szatyna. Nie miałam w zwyczaju odmawiać tak przystojnym mężczyznom. Ogólnie jestem kulturalną kobietą i tak czy inaczej, zatańczyłabym. Nawet, gdyby moim partnerem miał być rudy karzeł.
Mężczyzna, jak się potem okazało Mike, tańczył wyśmienicie i zastanawiałam się czy nie jest przez przypadek tancerzem, bo wątpię w to, aby przeciętny człowiek poruszał się na parkiecie w podobny sposób. Jego pewność siebie udzieliła się również mnie, przez co nie zważałam nawet na to, jak wyglądam podczas tańca - poruszałam się w rytm muzyki i po prostu dobrze się bawiłam. Utwór zdecydowanie mi odpowiadał, ponieważ nie był ani za szybki, ani za wolny. Był... w sam raz.
- Może pójdziemy do mnie, hmm? - wyszeptał mi do ucha, kiedy piosenka się skończyła.
Był cholernie przystojny i pociągający i pomimo że miałam ochotę na seks, nie skorzystałam z propozycji, bowiem w mojej głowie cały czas przewijały się wspomnienia z dnia dzisiejszego.
Nieco zawiedziony szatyn odszedł, zapewne w poszukiwaniu jakiejś chętnej panny, która bez żadnych oporów rzuci się na niego i spędzą razem namiętną noc, po czym następnego dnia każde z nich pójdzie w swoją stronę.
REALITY.
Spragniona procentów udałam się do baru w celu zamówienia sobie jakiegoś drinka. Zajęłam miejsc obok jakiegoś mężczyzny, który również ubrany był na czarno. Po chwili na przeciwko mnie stanął barman posyłając mi jednoznaczne spojrzenie, mówiące, iż mogę złożyć już zamówienie. Okej.
- Poproszę Tequilę Sunset. - powiedziałam na tyle głośno, by mnie usłyszał.
Muzyka w tym klubie była zdecydowanie głośniejsza niż w innych. A może to tylko moje wrażenie spowodowane tym, iż w dniu dzisiejszym jest mniej imprezowiczów niż zazwyczaj?
Odkąd zajęłam to miejsce, czułam, jak mężczyzna siedzący obok cały czas mi się przygląda. Nie wytrzymałam i odwróciłam się przodem do niego, by rzucić jakąś uwagę, jednak kiedy tylko ujrzałam jego twarz - zamurowało mnie.
Dlaczego teraz, kiedy mam w sobie tak wiele sprzecznych uczuć i przykrych wspomnień on się pojawia? Robiłam wszystko, by o nim zapomnieć i dzięki Thomasowi w końcu mi się to udało. Więc dlaczego, do kurwy nędzy, akurat w tym momencie musiałam go spotkać?!
WHY, TO HELL, WHY?!
Nie wiem ile czasu się sobie przyglądaliśmy, ale gdyby nie barman, który oznajmił mi, iż mój drink jest gotowy, zapewne nadal wgapiałabym się w mulata, jak jakaś popieprzona.
Nieco speszona odwróciłam wzrok od mężczyzny i skupiłam się na wysokoprocentowym napoju, który przed chwilą otrzymałam. W wyniku przypływu emocji, zupełnie nie zważając na moc drinka, wypiłam go jednym haustem. Lekko się skrzywiłam, jednak nie spadłam z krzesła, jak wcześniej się spodziewałam.
- To ty. - usłyszałam, po czym odwróciłam się w stronę autora tych słów.
Postanowiłam zgrywać obojętną.
- Słucham? - zapytałam.
Nie, to chyba nie jest dobry pomysł.
- To ty uratowałaś mi życie. - wyjaśnił niepotrzebnie, bowiem dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
- Tak wyszło. - wzruszyłam ramionami nie bardzo wiedząc, jak powinnam się zachować.
- Dziękuję. - wyszeptał.
Nie usłyszałam go, ze względu na głośną muzykę, jednak wyczytałam to z jego ust. Pięknych, pełnych, malinowych warg, których smak tak bardzo chciałam wtedy poznać.
- Zatańczysz? - zaproponował stając tuż przede mną i wyciągając w moim kierunku swoją dłoń.
Skinęłam głową, bo tylko na to było mnie w tej chwili stać. Dlaczego tak bardzo mnie onieśmielał?
WHERE IS MY CONFIDENCE?
Niepewnie chwyciłam jego dłoń, po czym zostałam delikatnie pociągnięta na parkiet. Akurat grali "Without love" Jamesa Arthura. Utwór był dedykowany niejakiej Larze od jej byłego. Wow, okej.
Mulat przyciągnął mnie bliżej siebie, w wyniku czego mogłam poczuć jeszcze bardziej jego nieziemskie perfumy, które pokochałam od pierwszego wciągnięcia. Onieśmielona spojrzałam w jego oczy, które były pełne spokoju i z zainteresowaniem mi się przyglądały.
- Coś się stało? - zapytał wprost do mojego ucha.
Ten gest zapewne spowodowany był głośno grającą muzyką, o której wspomniałam już z dziesięć razy.
- Wszystko okej. - odparłam, jednak chyba nie bardzo mi uwierzył.
Mulat przyciągnął mnie bliżej siebie, w wyniku czego mogłam poczuć jeszcze bardziej jego nieziemskie perfumy, które pokochałam od pierwszego wciągnięcia. Onieśmielona spojrzałam w jego oczy, które były pełne spokoju i z zainteresowaniem mi się przyglądały.
- Coś się stało? - zapytał wprost do mojego ucha.
Ten gest zapewne spowodowany był głośno grającą muzyką, o której wspomniałam już z dziesięć razy.
- Wszystko okej. - odparłam, jednak chyba nie bardzo mi uwierzył.
Nie odpowiedział. W zamian za to, zaczął przyglądać mi się jeszcze uważniej tak, jakby starał się odczytać moje myśli.
Nie wysilaj się, skarbie. I bez tego możesz się domyślić, że krążą wokół twojej osoby.
- Jestem Zayn.
- Grace.
Nic więcej nie mówiliśmy. Daliśmy ponieść się muzyce przy okazji spoglądając sobie głęboko w oczy, co było dziwne, bo w końcu się nie znaliśmy, a zachowywaliśmy jak zakochani.
Nie.
Nie mogłam tego robić. Nie mogłam tak na niego patrzeć. Nie mogłam go pożądać. Nie mogłam.
Gwałtownie wyrwałam się z objęć chłopaka i rzuciłam nieme "przepraszam" w jego kierunku, po czym opuściłam parkiet, zabrałam swoje rzeczy, a potem wybiegłam z klubu.
Kiedy znalazłam się na zewnątrz zwolniłam kroku i głęboko oddychałam napawając się świeżym, chłodnym powietrzem. Nadal nie wierzyłam w to, co się przed chwilą wydarzyło...
Szłam dalej przed siebie, jednak w pewnym momencie zdjęłam szpilki, by moje nogi mogły trochę odpocząć.
- Dlaczego uciekłaś? - usłyszałam za sobą, co spowodowało, że moje serce zaczęło bić o wiele szybciej.
Nie tylko dlatego, że nie słyszałam, kiedy się zbliżył, ale przede wszystkim dlatego, że sama jego obecność przyprawia mnie o palpitacje serca. Dlaczego, do cholery?!
Nie odpowiedziałam, bo co miałam powiedzieć? Sama nie znałam dokładnej przyczyny mojego zachowania. Impuls.
- Może masz ochotę na spacer? - zapytał uważnie mi się przyglądając, jakby od mojej decyzji zależało całe jego życie.
- A czy nie spacerujemy? - odpowiedziałam pytająco również na niego spoglądając.
- Nie. Ty uciekasz przede mną, a ja przyczepiłem się do ciebie, jak rzep do psiego ogona. - na jego słowa głośno się zaśmiałam, natomiast on posłał mi tylko delikatny uśmiech.
Nadal czekał na odpowiedź.
- W takim razie, dobrze. Zgadzam się. - rzekłam nadal uśmiechnięta.
W tym momencie chłopak chwycił moja dłoń i przyciągnął bliżej siebie, co mocno mnie zdziwiło, lecz nie protestowałam.
- Pokażę ci pewne miejsce. - szepnął z nutką tajemnicy w głosie.
Szliśmy przed siebie w ciszy, co chwila posyłając sobie uśmiechy.
On - wydawał się być całkowicie beztroski.
Ja - pełna sprzecznych uczuć, emocji i myśli.
Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam zgadzając się na ten spacer. W końcu go nie znałam.
Nie wysilaj się, skarbie. I bez tego możesz się domyślić, że krążą wokół twojej osoby.
- Jestem Zayn.
- Grace.
Nic więcej nie mówiliśmy. Daliśmy ponieść się muzyce przy okazji spoglądając sobie głęboko w oczy, co było dziwne, bo w końcu się nie znaliśmy, a zachowywaliśmy jak zakochani.
Nie.
STOP!
Nie mogłam tego robić. Nie mogłam tak na niego patrzeć. Nie mogłam go pożądać. Nie mogłam.
Gwałtownie wyrwałam się z objęć chłopaka i rzuciłam nieme "przepraszam" w jego kierunku, po czym opuściłam parkiet, zabrałam swoje rzeczy, a potem wybiegłam z klubu.
Kiedy znalazłam się na zewnątrz zwolniłam kroku i głęboko oddychałam napawając się świeżym, chłodnym powietrzem. Nadal nie wierzyłam w to, co się przed chwilą wydarzyło...
Szłam dalej przed siebie, jednak w pewnym momencie zdjęłam szpilki, by moje nogi mogły trochę odpocząć.
- Dlaczego uciekłaś? - usłyszałam za sobą, co spowodowało, że moje serce zaczęło bić o wiele szybciej.
Nie tylko dlatego, że nie słyszałam, kiedy się zbliżył, ale przede wszystkim dlatego, że sama jego obecność przyprawia mnie o palpitacje serca. Dlaczego, do cholery?!
Nie odpowiedziałam, bo co miałam powiedzieć? Sama nie znałam dokładnej przyczyny mojego zachowania. Impuls.
- Może masz ochotę na spacer? - zapytał uważnie mi się przyglądając, jakby od mojej decyzji zależało całe jego życie.
- A czy nie spacerujemy? - odpowiedziałam pytająco również na niego spoglądając.
- Nie. Ty uciekasz przede mną, a ja przyczepiłem się do ciebie, jak rzep do psiego ogona. - na jego słowa głośno się zaśmiałam, natomiast on posłał mi tylko delikatny uśmiech.
Nadal czekał na odpowiedź.
- W takim razie, dobrze. Zgadzam się. - rzekłam nadal uśmiechnięta.
W tym momencie chłopak chwycił moja dłoń i przyciągnął bliżej siebie, co mocno mnie zdziwiło, lecz nie protestowałam.
- Pokażę ci pewne miejsce. - szepnął z nutką tajemnicy w głosie.
Szliśmy przed siebie w ciszy, co chwila posyłając sobie uśmiechy.
On - wydawał się być całkowicie beztroski.
Ja - pełna sprzecznych uczuć, emocji i myśli.
Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam zgadzając się na ten spacer. W końcu go nie znałam.
Od autorki:
Powiem Wam, że mocno się zawiodłam. Nie wiem, czy poprzedni rozdział był aż tak beznadziejny, czy coś innego jest przyczyną tak małej ilości komentarzy.
Przykro mi też trochę, bo nie zorientowaliście się, że tą kasztanowowłosą była Grace :(
Na prawdę nie chcę tego robić, ale kolejny rozdział pojawi się dopiero wtedy, gdy pod tym znajdzie się co najmniej 6 komentarzy. Bloga obserwuje 21 osób i ja się pytam gdzie jesteście?
Jest mi na prawdę przykro, bo nie wiem czy jest sens dalej pisać tą historię. Uwielbiam to robić, ale nie tracę cennego czasu tylko dla siebie, ale i dla Was.
Dlatego, jak już mówiłam:
KOLEJNY ROZDZIAŁ = MINIMUM 6 KOMENTARZY
twój blog jest świetny. uwielbiam go i codziennie najmniej trzy razy sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału. ja podejrzewalam że to bedzie Grace. nareszcie się doczekałam ich spotkania *,* życzę weny i czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAlex
Top znów ja
OdpowiedzUsuńNie wiem... Po prostu nie wiem dlaczego prawie nikt nie komentuje rozdziałów. Pamiętaj będę z tobą do końca bloga.
Kocham.
Jesteś wspaniała.
I... I nie wiem co mam napisać.(ah ten urok bycia blondynką)
Mam nadzieję że moja marna opinia poprawi ci humor.
Do następnego rozdziału (no chyba że tata dowie sie o bójkach w szkole)
Lol mi mnie.
Super. Jestem tylko ciekawa jaka jest różnica wieku między nimi?
OdpowiedzUsuńSwietny blog<3 Jestem ciekawa dalszej akcji,nieprzestawaj pisac bo masz talent:**
OdpowiedzUsuńCzekam na next<3:**
Ivy Rose
Uwielbiam to opowiadanie :) Kocham je czytać <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział<3 Jestem taka ciekawa gdzie Zayn ją zabierze i w ogóle co się będzie dalej działo, czekan z niecierpliwością na nexta :*** <33
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, choć trochę krótki;D
OdpowiedzUsuńKAMA<3
KOCHAM TO OPOWIADANIE!
OdpowiedzUsuńWow dzisiaj znalazłam twojego bloga i jestem mile zaskoczona :D Podoba mi się twój styl pisania choć czasami jest chaotycznie wszystko ale potem się wszystko nadrabia :D /Alex xxx
OdpowiedzUsuńPo pierwsze chciałabym Cię prosić, abyś nigdy nie rezygnowała z tej historii. Nieważne ile osób komentuje Twoje rozdziały, mimo wszystko warto jest pociągnąć to opowiadanie, nawet dla tych kilku osób, które się starają, a przede wszystkim dla siebie samej! Uwielbiam to opowiadanie i zrobiłoby mi się naprawdę bardzo przykro, gdybyś rzeczywiście zdecydowała się na jego opuszczenie. A teraz co do rozdziału.. Jest bardzo fajny, cholernie mi się podoba, bardzo ładnie opisałaś uczucia Grace. :) Trochę się wystarszyłam, kiedy Grace uciekła z klubu i miałam naprawdę szczerą nadzieję, że Zayn za nią pójdzie i jak widać- wcale się nie myliłam. Jestem ciekawa co wyjdzie z tego ich spaceru i przede wszystkim w jakie miejsce Malik ma zamiar zabrać dziewczynę! Myślę, że ta znajomość nie skończy się zbyt szybko, a co więcej, że będzie miała dość spory wpływ na życie tej dwójki. Obojgu należy się ktoś bliski, więc może coś dobrego z tego wyjdzie. Tymczasem pozdrawiam i życzę wny kochana! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO ! Czekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuńnaprawde super , pisz next
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://stroyinmylife.blogspot.com/ <3
Aww, mam nadzieje ze bedą razem ! <3 kiedy next ?
OdpowiedzUsuń