sobota, 9 listopada 2013

13. "Sąd"

1 sierpnia 2013r.

     Thomas biegał jak szalony po całym mieszkaniu w celu znalezienia swoich skarpetek.
Za dwie godziny miała odbyć się sprawa rozwodowa jego i Lisy. Z jednej strony cieszyłam się, że będzie tylko mój, z drugiej natomiast czułam się cholernie winna za rozpad jego małżeństwa. Pomimo że bardzo chciałam, nie drążyłam już tego tematu, bo za każdym razem, gdy go poruszałam kończyło się na spięciu między nami, którego tym razem chciałam uniknąć. Wiedziałam, że Thomas i tak nie zmieni zdania, więc siedziałam cicho, jak mysz pod miotłą i obserwowałam jak spanikowany szuka skarpetek, które trzymałam w dłoni tak, by mógł je zobaczyć. Jednak zanim to nastąpiło, minęło trochę czasu.
- Dziękuję. - wysapał, po czym złożył na moich ustach szybki pocałunek.
Wydawało mi się, że zaczynałam czuć do niego coś więcej niż tylko pociąg seksualny i ogromne zaufanie, którym go darzyłam. Jego obecność sprawiała, że czułam się szczęśliwa, a muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego. Ten związek zdecydowanie wniósł do mojego życia coś więcej niż większe doświadczenie w sprawach damsko-męskich. Zaczęłam odnosić wrażenie, że...
- Grace, skarbie, a ty się nie szykujesz? - zapytał Cooper uważnie mi się przyglądając.
- Nie wiem czy chcę spotkać się z twoją żoną. Wiesz, póki co życie mi miłe i nie mam zamiaru go stracić. - zaśmiałam się nerwowo.
Na prawdę nie chciałam widzieć się z Lisą, tym bardziej, że wcześniej miałyśmy dobry kontakt, a teraz... Boję się, że wydrapie mi oczy. W sumie na jej miejscu pewnie zrobiłabym to samo kobiecie, która zabrała mi męża i ojca moim dzieciom.
- Nie, zdecydowanie nie. - potrząsnęłam głową.
- Kochanie, wszystko będzie w porządku. - Musnął moje usta, po czym kontynuował. - Dobrze wiesz, że Lisa to opanowana kobieta. - Kolejny pocałunek.
- Pozory mylą. - mruknęłam spuszczając wzrok na podłogę, która wydawała się być dość ciekawym punktem obserwacji.
- Grace, spójrz na mnie. - powiedział miękko, po czym uniósł mój podbródek tak, bym mogła zatopić się w tych pięknych, szarych tęczówkach, w których zawsze odnajdywałam spokój.
- Chodź ze mną, proszę. To dla mnie ważne. Grace, potrzebuję cię. - szeptał prosto w moje usta, a ja to wykorzystałam i zachłannie wpiłam się w jego wargi.
- Daj mi piętnaście minut. - mruknęłam i jedyne co zdążyłam jeszcze zauważyć to szeroki uśmiech widniejący na twarzy blondyna.

***

Ubrana w białą koszulę, czarną ołówkową spódnicę oraz marynarkę i szpilki tego samego koloru szłam przez sądowy korytarz u boku Coopera. Odnosiłam wrażenie, że jestem bardziej zestresowana niż ten, który za chwilę miał mieć sprawę rozwodową. Nie, nie byłam przerażona samym procesem, ale reakcją Lisy na mój widok. Prawdopodobnie wszystko wyolbrzymiałam, bo przecież strach ma wielkie oczy, jednak nadal miałam dziwne przeczucie, że nie wyjdę stąd w takim stanie, w jakim tu przybyłam. 
- Jak się czujesz? - zapytał blondyn uważnie mi się przyglądając.
Cieszyłam się, że troszczy się o mnie i ceniłam go za to, ale w tym momencie miałam wrażenie, że nie mogę odwzajemnić jego uczucia. Kuźwa, nie wiem co się ze mną dzieje.

I HAVE NO IDEA

Siedzieliśmy oboje na całkiem wygodnych fotelach w oczekiwaniu na rozprawę, która miała odbyć się za piętnaście minut. Trzęsłam się jak galareta, natomiast Thomas wydawał się całkowicie spokojny.
Trzymał moją dłoń i delikatnie gładził ją kciukiem w celu dodania mi otuchy i uspokojenia mnie, lecz tym razem to nie podziałało.
- Grace, skarbie, uspokój się, proszę. - wyszeptał patrząc mi prosto w oczy.
- Kiedy ja nie potrafię, rozumiesz? Nie wiem dlaczego, nie wiem co się ze mną dzieje, ale nie potrafię. - odpowiedziałam, być może trochę za ostro, jednak on wydawał się w ogóle tym nie przejmować. Zignorował moją oschłość i zdenerwowanie. Rozumiał dlaczego tak postępuję i miałam wrażenie, że w jakiś sposób mu to schlebia. Dziwak.
- Grace, kocham cię. - szepnął, po czym namiętnie mnie pocałował.
Tak, to pomogło. Zdecydowanie.
Posłałam mu delikatny uśmiech i wtuliłam się w jego ramię.
Nie wiem ile czasu minęło, ale nagle na korytarzu pojawiła się Lisa. Wówczas poziom mojego zdenerwowania stał się o wiele wyższy. Ponownie zaczęłam się trząść jak głupia. Nie dałam rady.
- Muszę iść do łazienki. - mruknęłam, a następnie ruszyłam w wyznaczonym przez siebie kierunku.

***

Pchnęłam drzwi oznaczone kółeczkiem i już po chwili znalazłam się w łazience. Stanęłam przed lustrem, oparłam się o umywalkę i głęboko oddychałam. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam kobietę, która w żadnym stopniu mnie nie przypominała. Ta była cholernie blada, przerażona i słaba. Ja byłam zupełnie inna. Zawsze pewna siebie, żywa i silna. Co się ze mną stało?
Nabrałam kilka głębokich wdechów, a gdy już poczułam, że moje serce zwalnia i nabiera odpowiedniego tempa, opuściłam pomieszczenie. Już za rogiem miałam zobaczyć się z Thomasem, jednak w ostatnim momencie powstrzymałam się od wyjścia zza ściany, a to wszystko przez to, iż usłyszałam dość głośną rozmowę między nim a Lisą.
- Nie rozumiem twojego postępowania Tom. Jeszcze niedawno zapewniałeś mnie, że mnie kochasz i nigdy nie opuścisz, a teraz co? Chcesz rozwodu, bo twierdzisz, że zakochałeś się w tej dziwce?! - To Lisa. Chciałam tam wyjść i zadać jej cios prosto w twarz, jednak powstrzymał mnie głos Coopera.
- Nie nazywaj jej tak. To nie wina Grace, tylko moja, więc nie obwiniaj niewinnego. - warknął.
- Czy ty siebie słyszysz?! Ona jest niewinna?! Kurwa, nikt nie kazał jej cię uwodzić! - krzyczała żona blondyna.
 - Kocham ją i nic tego nie zmieni. 
- A ja kocham ciebie. - odparła, o dziwo spokojnie.
- Ale to koniec Lizz. 
- A dzieci? Co z nimi? Jak mam im wytłumaczyć to, że tatuś je zostawił dla innej?
- Nie zostawiam dzieci, tylko ciebie. - Oh, to musiało zaboleć. - Będę się z nimi widywać, nie stracą ojca. Nadal nim będę.
- Thomas, proszę cię... - szepnęła.
Jej głos się załamywał. Była bliska od płaczu, nie musiałam tego widzieć, żeby wiedzieć.
- Podjąłem decyzję. - mruknął, jakby niewzruszony.
Czy to go na prawdę nie ruszyło? Ani trochę?!

SERIOUSLY?

Stałam za tą ścianą, jak jakaś idiotka i podsłuchiwałam ich rozmowy. Wiem, że to niegrzeczne, ale wiem, że w przeciwnym razie niczego bym się nie dowiedziała, a musiałam to wiedzieć. Po prostu musiałam.
Zrobiłam krok ku dwójce ludzi, którzy za chwilę za sprawą sądu mieli zakończyć zawarty niegdyś między nimi związek małżeński, jednakże znów mnie coś powstrzymało.
- Tom, ja cię kocham. - powiedziała zrozpaczona kobieta.
Nie, ja już dłużej tak nie mogę. Wyszłam zza ściany i co zobaczyłam? Jak ta dwójka się całuje.
Nie wiem dlaczego, nie mam bladego pojęcia, ale to cholernie mnie zabolało. Zdawali się nie zauważać mojej obecności. Faktycznie, Cooper mocno mnie kocha. 
Bez słowa ruszyłam ku miejscu, w którym zostawiłam marynarkę, a Thomas natychmiastowo oderwał się od żony.
- Grace... - zaczął i próbował dotknąć mojego ramienia, jednak mu na to nie pozwoliłam.
- Nic nie mów. - szepnęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy. - Jesteś z siebie zadowolona? - tym razem zwróciłam się do Lisy, która faktycznie wyglądała na usatysfakcjonowaną. Ok.
- Grace, proszę. - Thomas nadal kontynuował zatrzymywanie mnie przy sobie, lecz ja zupełnie go zignorowałam i ruszyłam prosto w kierunku wyjścia z ogromnego budynku.
Gdy już znalazłam się na zewnątrz, poczułam silne szarpnięcie, które spowodowało, że odwróciłam się przodem do osoby, która to uczyniła.
- Czego chcesz?! - warknęłam.
- Porozmawiajmy. - szepnął blondyn.
- O czym, Tom? O tym, że ci zaufałam, że uwierzyłam w to, że na prawdę mnie kochasz, a ty kiedy miałeś rozwieść się ze swoją żoną, zacząłeś się z nią całować? To jest jakiś absurd. Po prostu zostaw mnie w spokoju, odejdź, wróć do niej, cokolwiek, ale trzymaj się z dala ode mnie. Rób co chcesz, ale gdy już skończysz to robić, przyjedź do mojego mieszkania i zabierz swoje rzeczy. Może zdążę ci jeszcze część spakować, żeby było szybciej. - powiedziałam, po czym odwróciłam się w celu pójścia do domu, jednak uniemożliwiło mi to ponowne szarpnięcie.
Kiedy znów stanęłam twarzą w twarz z Cooperem, ten gwałtownie wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek. Chciałam go poczuć po raz ostatni. Chciałam poczuć te motylki w brzuchu, które już nigdy więcej miały się tam nie pojawić. Zakochałam się w nim, ale co z tego? 
- Potraktuj to, jako nasz pożegnalny pocałunek. - mruknęłam i ruszyłam przed siebie, zostawiając w tyle zaskoczonego Thomasa.

***

Trzęsącymi dłońmi starałam się trafić kluczem do zamka, jednak przez jakiś czas nie potrafiłam tego zrobić. Zdenerwowana i zdeterminowana próbowałam, aż w końcu mi się udało. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka, po czym skierowałam się do sypialni, aby spakować rzeczy Thomasa tak, jak wcześniej obiecałam mu to zrobić. Otworzyłam szafę i spojrzałam na idealnie ułożone ubrania. Nie powstrzymywałam już łez. Zaczęłam ryczeć jak bóbr. Rzuciłam się na łóżko i moczyłam pościel. Nie wiem ile czasu płakałam, ale w końcu zmęczona usnęłam.
Obudził mnie dźwięk dochodzący z przedpokoju. 

HE CAME BACK

Momentalnie podniosłam się z łóżka, co nie było zbyt dobrym posunięciem, bowiem od razu zakręciło mi się w głowie i ponownie upadłam na materac. Po chwili w sypialni pojawił się blondyn.
- Zaraz ci wszystko spakuję, poczekaj w salonie. - mruknęłam, po czym ponownie stanęłam na nogi, tym razem zrobiłam to wolniej.
- Grace, błagam cię... - szepnął.
Był bezsilny. Nie wiedział jak ma się zachować, co zrobić, by zatrzymać mnie przy sobie.
Nic, skarbie, nie zrobisz, to definitywny koniec.
- Zaczekaj w salonie. - powtórzyłam, lecz nie spotkałam się z jego uległością, ale sprzeciwem.
- Nie. - powiedział stanowczo. - W dupie mam to, jak wyglądała scena pocałunku z twojej perspektywy. Ważne jest to, jak było na prawdę... - kontynuował, jednak ja nie miałam zamiaru słuchać jego usprawiedliwień. Według mnie to był koniec naszego związku i nic nie mogło wpłynąć na moją decyzję.
- Nie obchodzą mnie twoje tłumaczenia...
- Zamknij się. - Wow, no takiej reakcji to ja się nie spodziewałam. - To nie ja pocałowałem Lisę, tylko ona mnie. Rozwiodłem się z nią i zrobiłem to dla ciebie, tylko i wyłącznie dla ciebie. A wiesz dlaczego? Bo cię, kurwa, kocham i dobrze o tym wiesz! Więc przestań kwestionować moje uczucia względem ciebie, bo widzisz do czego to doprowadza. - Jego ton był tak cholernie stanowczy i apodyktyczny, jak nigdy wcześniej. Zaskoczył mnie. - Grace, posłuchaj. Zależy mi na tobie i nie chcę cię stracić, szczególnie teraz, kiedy udało mi się rozwieść z Lisą. Zrezygnowałem z połowy majątku i ciągłego widywania się z dziećmi, tylko i wyłącznie ze względu na ciebie. Czy to nie jest wystarczającym dowodem na moje uczucie?
- Powiem tak: gdybyś nic do niej nie czuł, nie odwzajemniłbyś pocałunku. Gdybyś mnie kochał, od razu byś go przerwał, a ja widziałam jak się całujecie dobre kilkadziesiąt sekund. Thomas, kocham cię, ale wiem, że jednak nadal coś do niej czujesz, a ja nie potrafię być z tobą w związku z tą świadomością, dlatego proszę cię, daj spokój i odejdź. Daj mi czas, ja... muszę to wszystko przemyśleć. - odpowiedziałam.
Byłam słaba. Nie miałam sił na kłótnie ani udowadnianie mu czegokolwiek. Po prostu chciałam odpocząć od tego wszystkiego.
- Ale... 
- Tom, proszę cię. - szepnęłam nawet na niego nie patrząc.
Ta sytuacja była dla mnie tak trudna i bolesna, jak i dla niego. To nie było tak, że tylko on cierpiał, nie...
- Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że tego chcesz, a odejdę.
- Nie potrafię.
- To dlaczego każesz mi to zrobić?
- Bo tak będzie lepiej. - mruknęłam. - Zaczekaj w salonie.
Mężczyzna bez słowa opuścił sypialnię, a ja zabrałam się za pakowanie jego rzeczy.

IS IT REALLY THE END? 



Od autorki:
Do końca pierwszej części opowiadania pozostały dwa rozdziały + prolog (tak sądzę) i myślę, że spodobają Wam się one bardziej ze względu na akcję, która będzie miała w nich miejsce.
Tak bardzo chciałabym Wam powiedzieć, co się wydarzy, ale niech to będzie...niespodzianka.
Mam nadzieję, że 13 Wam się spodobała i zechcecie ją skomentować.
Chciałbym również poprosić Was o to, aby pojawiło się więcej komentarzy, bo napawają mnie one szczęściem i motywacją.
Także tego...do następnego :)x 

Little Wings - Nie wiem czy jest sens w tworzeniu fandomu, bo wątpię, aby znalazł się ktoś, kto chciałby do niego należeć, haha
 

5 komentarzy:

  1. No więc hej.
    To znowu ja.
    Ten rozdział-mam nadzieję- był zapewne wprowadzeniem do tego co wydarzy sie w następnym.
    Dziewczyno I'm your fan number one. Piękne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe :D
    Zapraszam do mnie: bugs55.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy Grace i Zayn się w końcu spotkają? ;ooooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciałabym Wam to zdradzić, ale obiecałam sobie, że tego nie zrobię. To ma być pewnego rodzaju niespodzianka :)
      Także cierpliwości, kochanieńka xx

      Usuń
  4. Wybacz mi, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale ostatnio w ogóle nie miałam na nic czasu. Jest mi strasznie głupio, a szczególnie przez to, że napisałas mi takie piękne podziękowania, a ja nawet nie skomentowałam. Przepraszam raz jeszcze i mam nadzieję, że nie jesteś zła. :) Teraz co do rozdziału- na początku myślałam, że w końcu pomiędzy Tomem, a Grace wszystko się ułoży. Życzyłam im tego, naprawdę. Niestety ten przeklęty pocałunek wszystko zmienił. Szkoda, że to potoczyło się w taki sposób. Jestem ciekawa, czy mimo wszystko się dogadają i jeszcze będą razem. Przepiękny rozdział, naprawdę cholernie mi się podoba, dlatego niecierpliwie czekam na kolejny! :) Obiecuję, że tym razem nie będę zwlekać z napisaniem komentarza. :) Pozdrawiam i życzę masy weny! <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K