Thomas usiadł na barowym krześle stojącym przy blacie kuchennym i
uważnie mi się przyglądał. Jego mina świadczyła o tym, że trudno jest mu pojąć
to, co przed chwilą usłyszał. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Kilka razy
otwierał usta, żeby po chwili znów je zamknąć. Irytowało mnie to, nie powiem,
że nie.
- Możesz przestać? – zapytałam rozdrażniona
jego zachowaniem.
Jeżeli tak bardzo chce coś powiedzieć, to
niech mówi, a nie, kurwa, powstrzymuje się co chwilę. Nienawidzę tego braku
zdecydowania u kogoś. W stosunku do mnie trzeba być stanowczym, a nie się
wahać.
REALLY DON’T LIKE IT!
Nie odpowiedział. Pierwszy raz w życiu
widziałam go w takim stanie. Nie
rozumiałam dlaczego był tak zszokowany. Jestem TYLKO jego kochanką...i
pracownicą. Nikim więcej. Wobec tego powinien to w miarę normalnie przyjąć do
wiadomości. Nie jestem jego własnością.
- Ja po prostu… - zaczął, ale w połowie
zdania przerwał. Nie potrafił ułożyć jednego, sensownego zdania, które mogłoby
coś wnieść do naszej rozmowy, o ile można w ogóle to…coś nazwać rozmową.
- Jesteś w szoku. Wiem. Nie spodziewałeś
się czegoś takiego. Okej, rozumiem. Ale ty…ty powinieneś zrozumieć, że nie
jestem twoją własnością i mam prawo do zauroczenia się innym mężczyzną, prawda?
Przecież jestem TYLKO twoją kochanką… W sumie, rezygnuję z tej posady. –
Ostatnie zdanie, które wypłynęło z moich ust, wprawiło Coopera w jeszcze
większe osłupienie niż dotychczas.
- Słucham? – wydukał. Jego oczy były
wielkie niczym monety 5 złotowe, a głos mocno drżał. Nie wierzył w to wszystko.
Nie był w stanie przyjąć tak wielu szokujących informacji na raz.
- Rezygnuję z bycia twoją kochanką. Mam
dość. Masz wspaniałą żonę, dzieci, a ja…ja czuję się jak dziwka. Koniec z tym.
Jutro też złożę wypowiedzenie z pracy. – odpowiedziałam.
- S…słucham? – wyjąkał. Myślałam, że nie
można być w większym szoku. Myliłam się. Boże…
- Zwalniam się z pracy. Koniec z nami, z
naszą znajomością. Ty się zajmij swoim życiem, ja się zajmę swoim. Mam zamiar
rozpocząć nowy rozdział, w którym nie będzie kogoś takiego, jak Thomas Cooper.
Przepraszam, ale tak będzie lepiej.
- Dla kogo?! – zapytał zdziwiony. Ton jego
głosu przybrał inną barwę. Głośniejszą, bardziej desperacką i…zszokowaną.
- Dla nas obojga. – wyjaśniłam, po czym
skierowałam się do drzwi wyjściowych z mieszkania. Otworzyłam je na oścież i
rzekłam: - Żegnam pana, panie Cooper.
Cholernie zszokowany mężczyzna powolnym
krokiem udał się w stronę drzwi, a gdy już się tam znalazł byłam gotowa do ich
zamknięcia, jednak blondyn niespodziewanie się zatrzymał.
- Nie zgadzam się. – szepnął patrząc gdzieś
przed siebie.
- Słucham? – Tym razem to jego słowa
wprawiły MNIE w szok. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Liczyłam
raczej na to, że przyjmie do wiadomości to, co mu powiedziałam i bez słowa
opuści moje mieszkanie, no ale przecież to jest Thomas Cooper. On nigdy nie
robi czegoś, czego ktoś inny się po nim spodziewa. Najwidoczniej blondasek lubi
szokować, mnie w szczególności.
- Nie zgadzam się. – powtórzył. Tym razem
jakby pewniej. Po wypowiedzeniu tych trzech słów gwałtownie odwrócił się w moim
kierunku i zupełnie niespodziewanie, i mocno, wpił się w moje usta. – Nie
zgadzam się, rozumiesz? – wyszeptał między pocałunkami.
Na prawdę nie chciałam ich odwzajemniać.
Chciałam zakończyć ten chory i nielegalny w pewnym stopniu związek, ale
najwidoczniej pan Cooper miał inne plany. Pomimo tego, iż jego stanowczość
bardzo mi się spodobała, musiałam to przerwać. Dla dobra nas wszystkich (czyt.
Mojego i rodziny Thomasa).
- Tom, przestań. – warknęłam starając się
go odepchnąć.
- Nie Grace, nie przestanę. A wiesz
dlaczego? – zapytał, jednak nim zdążyłam odpowiedzieć on kontynuował. – Bo nie
jesteś tylko moją kochanką. Jesteś kimś więcej. Zależy mi na tobie. Cholernie
mi na tobie zależy i wiem, że nienawidzisz kiedy w moich wypowiedziach
następują powtórzenia wyrazowe, ale chcę żebyś zrozumiała to, co do ciebie
teraz mówię. Grace, zależy mi na tobie. Zależy mi, bo cię kocham.
Nie, nie, nie, nie, nie! To nie może być
prawdą!
Jego wyznanie sprawiło, że ledwo zdołałam
utrzymać się na własnych nogach, które nagle odmówiły mi posłuszeństwa.
Odepchnęłam od siebie blondyna i cudem doszłam do salonu, gdzie usiadłam na
sofie chowając w dłonie twarz.
- Tom, proszę, powiedz, że żartowałeś… -
szepnęłam lekko zrozpaczona.
- Nie mogę. – odparł lekko skonsternowany
siadając tuż obok mnie. Chwycił moją dłoń, jednak wyrwałam ją z jego uścisku. –
Grace, kocham cię.
- Thomas, błagam! Nie mów tak! To nie może
być prawdą, rozumiesz?! TO. NIE. MOŻE. BYĆ. PRAWDĄ! – akcentowałam wyraźnie
każde słowo tak, aby mógł zrozumieć. Byłam zdesperowana. Nie wierzyłam w to, co
się działo. Jedyne czego wtedy pragnęłam to to, by ta sytuacja okazała się
jedynie snem. Złym snem, który skończy się wówczas, gdy się uszczypnę… Dlatego
też bez zastanowienia zrobiłam to. Szczypałam się. Nie raz, nie dwa. Szczypałam
się cały czas, co spowodowało liczne zaczerwienienia na mojej skórze, która nagle
stała się blada. – To musi być jakaś pomyłka! MUSI! – krzyczałam zrozpaczona, a
potem ponownie schowałam zapłakaną twarz w dłonie. Byłam bezradna.
- Grace, to nie jest pomyłka. Kocham cię i
jestem gotów rozwieść się z Lisą. Dla ciebie. – powiedział. Był opanowany.
Zdziwiony, ale opanowany… Kurwa no!
- Nie możesz. – szepnęłam, jednak nie
spojrzałam na niego. Nie potrafiłam. Nie byłam w stanie.
- Mogę. – odparł.
- Kurwa, Cooper, ty nic nie rozumiesz! –
wrzasnęłam zrywając się z sofy. Nie mogłam być opanowana w tej sytuacji. To
chore.
- To mi wyjaśnij. – Dlaczego on jest tak
cholernie opanowany?!
- Stało się coś, przed czym broniłam się
przez cały ten czas, od kiedy zostaliśmy… kochankami. Łączył nas tylko seks.
Tak miało być i tak powinno zostać. Pamiętasz? Zero uczuć, zero emocji, tylko
seks. Nic więcej… - mówiłam, jednak blondyn mi przerwał. Zero kultury, kurwa…
- Nie moja wina, że się w tobie zakochałem!
Nie ja decyduję o tym, kogo kocham! – krzyknął. Najwyraźniej ta cała sytuacja
jego też zaczynała drażnić. A może to ja?
- Okej. – przyznałam. – Ale ty masz
rodzinę. Żonę, dzieci, które są szczęśliwe, bo mają tatę. Nie chcę im tego
zabierać. Nie chcę zabierać im szczęścia. Nie chcę zabierać im ciebie,
rozumiesz? – płakałam. Z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem roniłam coraz
więcej łez. Jednak nie były one wywołane aktualną sytuacją, ale wspomnieniem,
które w tej chwili pojawiło się w mojej głowie. Bolesne wspomnienie, którego
nie chciałam już nigdy więcej przywoływać.
Siedziałam na swoim łóżku całkowicie skupiając uwagę na
lalkach Barbie, które podarował mi tata, na gwiazdkę dwa lata temu. Keira i
Chelsea. Uwielbiałam je. Dbałam bardziej niż o pozostałe, a to wszystko ze
względu na to, iż dostałam je od taty… Na gwiazdkę. Od tamtego czasu go nie widziałam.
Nie pojawił się w domu podczas zeszłorocznych Świąt Bożego Narodzenia. Był w
Iraku. Nie pozwolili mu przyjechać. Za dużo żołnierzy dostało przepustki.
Potrzebowali go. Tak, mój tata był żołnierzem i byłam z niego bardzo dumna.
Cieszyłam się, że chroni naszą rodzinę i wszystkie inne zamieszkujące Stany
Zjednoczone. To dla nas wszystkich ryzykował swoim życiem. Kochał nas.
Już jutro tatuś miał przyjechać. Już jutro miałam go
przytulić. Już jutro miałam go ucałować. Już jutro miałam poczuć jego wielką,
ojcowską miłość. Już jutro miałam poczuć jego obecność. Obecność mojego
ukochanego taty. Nigdy nie tęskniłam za nikim tak bardzo, jak za tatusiem.
Nawet za moim ukochanym pluszakiem – Słoniem Bąblem.
Odłożyłam lalki na specjalną półkę – tam, gdzie znajduje
się ich HONOROWE miejsce – po czym zeszłam na dół, do mamy, która wcześniej
kończyła dziergać sweter dla taty.
Radosnym krokiem schodziłam ze schodów, po cichu
podśpiewując piosenkę, której nauczył mnie tatuś. Weszłam do salonu, w którym
wcześniej przebywała mama. Nadal tam była. Wcześniej radosna – teraz zapłakana.
Wcześniej w towarzystwie muzyki, drutów, kulek wełny i prawie skończonego
swetra – teraz z telefonem leżącym na podłodze i grobową ciszą wokół.
- Mamusiu? – Podeszłam do niej powoli nie rozumiejąc
zaistniałej sytuacji.
Nie odpowiedziała.
Chwyciłam jej delikatną dłoń i ponowiłam próbę nawiązania
rozmowy.
- Mamusiu, co się stało?
Spojrzała na mnie spod tych swoich pięknych długich rzęs,
które teraz były posklejane od łez. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim
stanie.
Ścisnęła lekko moją malutką dłoń, po czym mocno mnie do
siebie przytuliła. Nie przestawała szlochać.
- Twój tata zginął. – wychlipała cicho do mojego ucha.
Roześmiałam się.
- Nie martw się. Na pewno się znajdzie. – pocieszyłam ją z
uśmiechem. – Przecież zawsze znajdował drogę powrotną. – dodałam, po czym
pocałowałam ją w policzek.
Również się zaśmiała, jednak z tą różnicą, że jej śmiech
nie zawierał ani jednej nutki radości.
- Kochanie, on już nie wróci. – szepnęła.
Znów się zaśmiałam.
- Mamusiu, oczywiście, że wróci. Zawsze wraca, przecież
wiesz. – odpowiedziałam.
- Gree, on nie żyje. – powiedziała, po czym odstawiła mnie
na ziemię i potruchtała, prawdopodobnie, do sypialni.
Usiadłam na fotelu, na którym wcześniej siedziała mamusia i
myślałam nad słowami, które przed chwilą wypłynęły z jej ust. Tatuś nie żyje?
Nie, to niemożliwe. Przecież on był młody i zdrowy. Nie mógł umrzeć. Znów się
zaśmiałam. To niedorzeczne. Na pewno zaraz wróci. Przecież nie zostawiłby
swojej żony i 6-letniej córeczki, prawda? Nie zrobiłby nam tego. On nas kocha…
- Grace? – Chwycił mój podbródek,
jednocześnie zmuszając do tego, bym na niego spojrzała.
- Po prostu wracaj do Lisy i
dzieciaków, okej? – odparłam ocierając łzy spływające po moich policzkach.
Mój tata… On wiedziałby co powinnam
zrobić. Spojrzałam na jego zdjęcie powieszone na jednej ze ścian salonu. Ja też
wiedziałam… Wiedziałam co by mi powiedział. Wiedziałam, że dobrze robię.
- Grace… - ponownie próbował ze mną
porozmawiać, ale mu na to nie pozwalałam.
- Tom, proszę. To, co chcesz zrobić
będzie twoim największym życiowym błędem. Zakończenie swojego szczęśliwego
małżeństwa ze względu na mnie, będzie nim.
- Nie mów tak. – szepnął.
- Kiedy to prawda! Co mam powiedzieć,
abyś w końcu dał sobie spokój i wrócił do rodziny? – Kiedy zadałam to pytanie,
już wiedziałam, co takiego muszę zrobić.
DESPERATION
Nie chciałam go ranić, ale to było
konieczne w tym wypadku.
– Przepraszam, Tom, ale… - Spojrzał na
mnie wyczekująco. Jego mina świadczyła o tym, że domyślał się, co za chwilę
może usłyszeć. Widziałam, że cierpiał. Nie mogłam znieść myśli, że za chwilę,
będzie cierpieć jeszcze bardziej.
- Tom, ja… - Czekał. Wdech i wydech,
wdech i wydech, wdech… - Nie kocham cię.
Powiedziałam to, a on… On się
rozpłakał.
Cierpiał. Cholernie cierpiał. Przeze
mnie.
- Przepraszam. – szepnęłam również
płacząc. – Ale musiałam…
- Rozumiem. – odparł równie cicho, po
czym opuścił moje mieszkanie.
Zamknęłam drzwi na klucz, po czym
osunęłam się po nich na podłogę, na której spędziłam kolejne godziny starając
się powstrzymać łzy.
Od autorki:
Tak baaardzo Was przepraszam.
Wiem, że rozdział miał się pojawić wcześniej, ale dopiero przed chwilą wróciłam od babci.
Pierwsze co zrobiłam, to oczywiście włączyłam laptopa i skopiowałam z Worda ten rozdział.
Nie leniuchowałam na wyjeździe, o nie.
Starałam się jak mogłam i myślałam nad kolejnymi rozdziałami.
Napisałam kilka, więc w najbliższym czasie je poznacie.
Mam nadzieję, że z tym Was jakoś szczególnie nie zawiodłam i zechcecie go skomentować.
Czółko! :*
Piękny rozdział!
OdpowiedzUsuńTaki smutny ale cudowny.
Tak realistycznie wszystko opisujesz to jest niesamowite!
Czekam na twoje kolejne dzieło.
Rozdział naprawdę fajny, cholernie smutny, ale fajny. Szkoda mi Toma.. Miałam go w sumie za strasznego dupka, który nie szanuje swojej żony i dzieci, zdradzając ją z Grace, ale jak powiedział, że ją kocha. To jakoś zupełnie zmieniło mój pogląd na ten temat. Nawet mi go szkoda, z resztą tak samo jak Grace. Utrata kogoś bliskiego, w tym wypadku ojca, może poważnie podłamać człowieka. Hm.. No ale chyba dobrze się stało, że Grace i Thomas ostatecznie się rozstali, teraz w jej życiu będzie miejsce na Zayna, na którego czekam z niecierpliwością! Pozdrawiam i do następnego! <3
OdpowiedzUsuńPewnie że nie zawiodłaś :) Czekałam i warto było, piszesz cudnie. czekam na następny ;P
OdpowiedzUsuńcudowny ! :) czkam na kolejny ; p
OdpowiedzUsuńSuper zajebisteee !!! <3 Czekam na nexta !! :D
OdpowiedzUsuń@WeronikaRejzner