piątek, 2 sierpnia 2013

5. "Wizyta"


Mężczyźni siedzieli tuż obok mnie i notowali coś w swoich zeszytach. Nie miałem pojęcia czego ode mnie chcą, co powodowało, że w mojej głowie tworzyły się najgorsze scenariusze. Pomimo moich starań odrzucenia ich, nie udawało mi się to.
Z każdą kolejną sekundą milczenia mój strach potęgował się do granic możliwości. Jeszcze chwila, a je przekroczy.
Nagle mężczyźni zamknęli swoje notatki i całą swoją uwagę skupili na mnie. Ich synchronizacja cholernie mnie przerażała. Miałem wrażenie, że to roboty, których celem jest pozbycie się mnie.

DON’T THINK, IDIOT!

Chciałem jakoś przerwać tę przerażającą i uciążliwą ciszę, jednak nie potrafiłem.
- Nazywa się pan Zayn Malik, tak? – zapytał wysoki blondyn, który najwyraźniej postanowił ukrócić mi cierpienia. Dzięki Bogu!
- Tak.
- Zgłoszono nam, że został pan pobity. Czy to prawda? – Kolejne pytanie zostało mi zadane przez drugiego funkcjonariusza. Ten był równie wysoki, ale bardziej masywny… i rudy.
- Tak. – potwierdziłem cicho, przypominając sobie to wydarzenie.
- Jak do tego doszło?
Nie wiedziałem czy mogę przedstawić im prawdziwą wersję wydarzeń, bo jak powiedzieć, że…
- Tego dnia poszedłem do baru, żeby zatopić smutki w alkoholu. W pewnym momencie wybuchłem i nakrzyczałem na kelnerkę, która jest jednocześnie moją przyjaciółką, o ile mogę ją tak jeszcze nazwać. Ochroniarz wyprowadził mnie na zewnątrz, po czym udałem się do miejsca, które ma dla mnie sentymentalną wartość. – mówiłem zgodnie z prawdą. Kłamstwo nic by nie zdziałało. Mijanie się z prawdą nie miało sensu i mogło być dla mnie, niekoniecznie, korzystne.
- Co to za miejsce? – spytali równocześnie, powodując nieprzyjemne dreszcze, które opanowały moje ciało. Przerażające.
- Róg ulic St. Barbara i Orange Street. – odparłem.
- Proszę kontynuować. – powiedział blondyn robiąc notatki. Posłuchałem go. Zacząłem mówić dalej.
- Siadłem na chodniku opierając się o jakiś budynek i wspominałem. Nagle podszedł do mnie nieznajomy mężczyzna i podarował mi butelkę wódki. Szybko ją opróżniłem i, niewiadomo kiedy, usnąłem. Obudziły mnie śmiechy, wyzwiska i kopniaki. Rzuciło się na mnie kilku chłopaków…
- Ilu ich było?
- Nie wiem.
- Kontynuuj…
- Próbowałem się bronić, ale nie dałem rady. Koniec historii. – powiedziałem i spojrzałem wyczekująco na policjantów. Oni jednak nie zwracali na mnie większej uwagi i skupili się na swoich notatkach.
- Dobrze. Zajmiemy się tą sprawą, a pan niech wypoczywa i wraca do zdrowia, bowiem będziemy musieli się jeszcze spotkać. – rzekł rudy mężczyzna delikatnie się uśmiechając i razem ze swoim kolegą opuścili salę, uprzednio się ze mną żegnając.
Byłem zmęczony. Cholernie zmęczony.
Zamknąłem oczy i starałem się zasnąć.

Szczupła, kasztanowowłosa dziewczyna znajdowała się na środku sali otoczona przez wielu mężczyzn, i nie tylko. Zgrabnie poruszała się w rytm muzyki budząc w ten sposób pożądanie wśród widzów. Jej ruchy były tak seksowne, przepełnione pasją i namiętnością, że nie byłem w stanie nad sobą zapanować. Powoli stawiałem kroki w jej kierunku, nie spuszczając z niej wzroku. Kiedy znalazłem  się wystarczająco blisko, położyłem dłonie na jej kształtnych biodrach. Zaskoczona dziewczyna odwróciła się stając ze mną twarzą w twarz, dzięki czemu mogłem spojrzeć w jej piękne oczy. Cała reszta gdzieś zniknęła, a czas się zatrzymał. Widziałem tylko te radosne, pełne ufności, tętniące życiem, zielone tęczówki…

- Panie Malik, proszę się obudzić. – usłyszałem damski głos, jednak nie należał on do Bonnie. Kurwa!
Wybuchowość – cecha charakteru, której u siebie nienawidzę.
Podniosłem powieki, dzięki czemu mogłem ujrzeć kobietę mającą, na oko, około 55 lat.

ROZCZAROWANIE…

Kobieta podeszła do mojego łóżka i, niezbyt delikatnie, poprawiła mi poduszkę.
- Mamy już wyniki pańskich badań. Za chwilę odwiedzi pana dr. Waters i wszystko wyjaśni. – mruknęła, najwyraźniej niezadowolona z tego, że musi zajmować się kolejnym pacjentem, po czym opuściła salę trzaskając przy tym drzwiami.
Chciałem zapytać o Bonnie, ale nie zrobiłem tego. Nie wiem dlaczego, ale wiem jedno. Muszę z nią porozmawiać i ją przeprosić.
Bezradny opadłem na dużą poduszkę i zamknąłem oczy. Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech, wydech…
- Witam. – W drzwiach wejściowych do pomieszczenia, w którym się znajdowałem, stanął dr. Waters z jakąś teczką w dłoni.
- Dzień dobry. Znowu. – odparłem. Starałem się brzmieć w miarę wesoło, ale nie wiem czy mi się to udało. Nieważne.
- Mam pańskie wyniki…
- Wiem.
- Wynika z nich, że poza siniakami, zadrapaniami, rozciętą wargą i łukiem brwiowym oraz pękniętymi żebrami nie ma pan większych obrażeń, które mogłyby zagrażać pańskiemu życiu. Może się pan skarżyć na ból głowy wywołany ogólnym obrzękiem. Żeby go załagodzić wystarczy wziąć Apap lyb inny lek przeciwbólowy. To nic groźnego, dlatego już jutro będzie pan mógł opuścić szpital.
- Dziękuję doktorze. – powiedziałem zupełnie szczerze i po raz kolejny w dniu dzisiejszym zwróciłem wzrok ku oknu.
Zza chmur zaczęło wychodzić słońce, a na niebie pojawiła się tęcza. Piękna.
- Doktorze?
- Tak?
- Czy mógłbym porozmawiać z Bonnie?
- Za chwilę ją do pana przyślę.
- Dziękuję.

IT’S TIME TO CHANGE



Od autorki:
Udało mi się dodać "piąteczkę", ale kolejny rozdział pojawi się dopiero po moi8m powrocie z Niemiec.
Mam nadzieję, że ten Wam się spodobał i zechcecie go skomentować.
Nie będę też zła, jeśli pojawi się jeszcze kilku obserwatorów :)
A tym czasem życzę miłego czytania :* 

7 komentarzy:

  1. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że odcinek jest strasznie króciutki, co okropnie mnie zasmuciło. Oczywiście bardzo mi się spodobał, dlatego chciałabym, żeby był dłuższy. Miałam nadzieję, że znajdzie się tutaj jakaś scena z Grace, jednak inaczej sobie to zaplanowałaś. Totalnie nie umiem się doczekać tego, aż ta dwójka w końcu się spotka, bo to z pewnością będzie wybuchowe spotkanie, pełne emocji. Zayn wychodzi z szpitala, więc myślę, że jesteśmy coraz bliżej najciekawszych wydarzeń. :D
    Szkoda, że wyjeżdżasz na tak dugo i że nic w tym czasie się nie pojawi, ale potem na pewno będę czekać na następny odcinek. :)
    Pozdrawiam i do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystkie rozdziały tak szybko, że aż sama się zdziwiłam. Ale ta historia po prostu mną zawładnęła. Masz przyjemny, prosty styl i po prostu dobrze się to czyta.
    Cholernie szkoda mi Zayna. Życie kopie go w dupe na każdym kroku. Najpierw ta durna Perrie, a potem ci idioci co go pobili.Gdyby tylko byli prawdziwi i mogłabym ich znaleźć, byłabym. Całe szczęście, że skończyło się tylko na takich obrazeniach.
    Mam nadzieję, że w życiu chłopaka szybko wszystko się pouklada.
    Byłabym wdzięczna, gdybyś informowała mnie o nowych rozdziałach u mnie na blogu.
    Zapraszam także do zapoznania się z moją historią o 1D, a jeśli się spodoba byłabym wdzięczna za mały komentarz.
    Pozdrawiam x

    www.all--coming-back.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że nie był dłuższy .. ; /
    nie moge sie doczekac nastepnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że rozdział taki króciutki. Przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Jednak Twój pomysł bardzo mi się spodobał. Tekst czyta się lekko i przyjemnie, za co masz wielki plus. Oby tak dalej! ;)

    http://hated-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam ze nie skomentowałam ostatniego rozdziału po prostu mnie nie było i nie miałam dostępu do internetu za co przepraszam :( Rozdział naprawdę fajny i nawet mnie rozśmieszyłaś z tym Apapem normalnie jak w reklamie powodzenia w pisaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam na bloga przypadkiem i zaczęłam czytać ten rozdział. No niestety ale jakoś MI SIĘ SPODOBAŁ! :D Mało jest takich blogów... szczerze, jeszcze nie trafiłam na bloga, który jest pisany z perspektywy, któregoś z członków 1D, więc pionaaa! ;* Nie wiem jeszcze o co chodzi dokładnie w tym opowiadaniu , dlatego muszę te 4 rozdziały nadrobić ;)) zaraz to zrobię :D A teraz, co do rozdziału: jest zdecydowanie za krótki, lubię czytać dość długie rozdziały, a szczególnie wtedy, kiedy mnie na prawdę zaciekawią, a muszę przyznać że to co piszesz JEST CIEKAWE :)) Zayn... zatapia smutki w alkoholu? o.o hmm... ciekawie :) Tylko nie rób z niego jakiegoś alkoholika! ^^ A ten sen z Bonnie... :D :D :D Fajnie sobie tak pomarzyć, Malik! ; >> A więc tak, spodziewaj się tego że będę tutaj wpadać dość często :D Zaciekawiło mnie te opowiadanie i będę go tak długo czytać jak długo będziesz go pisać. :D mam nadzieję że chociaż ze 100 rozdziałów będzie :33 dałabyś radę? :* Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
    Pozdrawiam <3

    Zapraszam na moje opowiadanie o One Direction
    http://wake-up-your-love.blogspot.com/

    Keroina . <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, że dam radę tyle napisać :p
      Cieszę się, że Ci się podoba, ale musisz przeczytać poprzednie rozdziały, bowiem wtedy dowiesz się czy Malik na pewno śni o Bonnie, czy może o kimś innym :)

      Usuń

Szablon by S1K