Podczas oczekiwania na karetkę pogotowia wykonałam resuscytację krążeniowo-oddechową. Płakałam ze szczęścia, kiedy mężczyzna zaczął oddychać. Nie wiem dlaczego wywołało to u mnie tak wielkie emocje. Przecież w ogóle nie znam tej osoby. Mimo to, czułam z nim jakąś dziwną więź. Co to ma, kurwa, być?! Przecież ja go w życiu na oczy nie widziałam, do cholery!
Czas dłużył się niemiłosiernie, a karetki nadal nie było. Obserwowałam mężczyznę z ogromną uwagą, co chwilę kontrolując jego stan.
HE'S BREATHING!
Wyciągnęłam z torebki nawilżone chusteczki i delikatnie ocierałam jego zakrwawioną twarz.
Śniada cera, malinowe usta, długie, gęste rzęsy i zarost, który nadawał mu męskości. Kruczoczarne włosy były w całkowitym nieładzie. Ideał. Przystojny jak cholera!
Przejechałam opuszkiem kciuka po jego dolnej wardze. Tak cholernie przystojny...
Gdyby nie to, że usłyszałam sygnał karetki, pewnie za chwilę przyssałabym się do niego jak glonojad do szyby akwarium, ale na szczęście do tego nie doszło.
Nagle młody mężczyzna otworzył delikatnie oczy i przysunął dłoń do mojej lekko ją muskając. Nie zdążyłam nic zrobić, gdyż lekarze, którzy pojawili się nie wiadomo skąd, odciągnęli mnie od przystojnego mulata.
Od autorki:
Przepraszam Was za tak długą nieobecność, ale dopiero we wtorek wróciłam od babci, a dzisiaj znalazłam chwilę czasu na przepisanie tego rozdziału i opublikowanie go. A, no i problemy z internetem chwilowo zniknęły, więc kolejny rozdział powinien pojawić się już niedługo. Myślę, że w tym tygodniu na pewno :)
Tymczasem pozostawiam Was z "Trójką" i życzę miłego czytania oraz komentowania :*
Nagle młody mężczyzna otworzył delikatnie oczy i przysunął dłoń do mojej lekko ją muskając. Nie zdążyłam nic zrobić, gdyż lekarze, którzy pojawili się nie wiadomo skąd, odciągnęli mnie od przystojnego mulata.
PLEASE, DON'T!
- Czy to pani wezwała karetkę? - zapytał wysoki, łysy mężczyzna ubrany w uniform ratownika medycznego, którym zapewne był... Boże, Grace, jaka ty jesteś głupia! Przecież TO JEST ratownik medyczny!!!
W odpowiedzi pokiwałam tylko twierdząco głową. Pomimo że mężczyzna zadawał mi kolejne pytania, ja i tak się nim nie przejmowałam. Wzrokiem szukałam tajemniczego mulata. Chciałam wiedzieć co się z nim dzieje, kim jest... Nawet nie zauważyłam, kiedy ratownicy zabrali go do karetki. Dopiero sygnał wydawany przez pojazd, uświadomił mi, że stoję jak ta głupia i tępo wpatruję się w miejsce, gdzie jeszcze niedawno leżał przystojny czarnowłosy. Spojrzałam na odjeżdżającą karetkę i trwałam tak dopóty, dopóki nie straciłam jej całkowicie z oczu, a moje uszy nie były w stanie usłyszeć charakterystycznego dźwięku.
WHAT'S HAPPENING WITH ME?!
Podczas powrotu do domu cały czas myślałam o tym chłopaku... Nie mogłam pozbyć się natrętnych wspomnień przypominających mi o dzisiejszym wydarzeniu. Do tej pory w głowie mam obraz mulata o kruczoczarnych, roztrzepanych włosach. Jego miękką wargę, delikatną skórę i te nieziemskie, czekoladowe oczy, które mogłam podziwiać przez sekundę czy dwie.
Kurwa, Grace, co się z tobą dzieje?!
- Picket, słucham. - powiedziałam oficjalnie, jak to miałam w zwyczaju, kiedy tylko nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam, już nie dzwoniący, telefon do ucha.
- Jak zwykle formalnie, panno Picket. - Nie musiał się przedstawiać. Dobrze wiedziałam kto do mnie dzwoni.
- Cześć Tom. - Mimowolnie się uśmiechnęłam, kiedy wypowiadałam jego imię.
To zabawne, że wystarczył mi jego jeden telefon, abym mogła zapomnieć o przystojnym brunecie.
Kurwa! Nieważne, skup się na Cooperze, Grace.
- Myślałem, że powitasz mnie bardziej entuzjastycznie. No cóż, najwyraźniej muszę zadowolić się zwykłym: "Cześć Tom". - Cytując mnie starał się naśladować mój głos, na co wybuchłam śmiechem. - Cieszę się, że udało mi się cię rozbawić, ale przejdźmy do rzeczy. - powiedział.
- No tak. Przecież ty nigdy nie dzwonisz do mnie bezinteresownie. - mruknęłam, a kiedy to nastąpiło usłyszałam po drugiej stronie dźwięczny, męski śmiech. - Nie wiem, co w tym śmiesznego. Taka jest prawda i nie bardzo mi to odpowiada. - bąknęłam lekko urażona reakcją Thomasa. Co on sobie, do cholery, myśli?
- Spotkajmy się. - oznajmił. Jego ton głosu był spokojny, wesoły i stanowczy. Nie spodziewał się odmowy, którą miałam zamiar za chwilę mu zafundować.
- Nie.
- Słucham?
- Nie.
- Ale jak to?
- Normalnie. Do widzenia, panie Cooper.
Fuck yeah! Niech nie myśli, że będę na każde jego zawołanie. Nie mam zamiaru spełniać jego wszystkich zachcianek. Ja również mam swoje życie, swoje problemy, swoje myśli... które mogłyby w końcu przestać krążyć wokół tego mulata. Kurwa, przecież tak nie może być!
***
Swoją torbę rzuciłam na łóżko, po czym, zmęczona wydarzeniami dnia dzisiejszego, również się na nim położyłam. Zamknęłam oczy i głęboko oddychałam, próbując uporządkować swoje myśli.
Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Szybko wstałam z łóżka i usiadłam przy biurku, a następnie wyjęłam z szuflady kartkę papieru oraz długopis.
1. Tajemniczy mulat:
- nie znam go - zapomnieć!
- nigdy więcej go nie spotkam - zapomnieć!
- nic dla mnie nie znaczy - zapomnieć!
FORGET AND REMEMBER!
Zadowolona z siebie powiesiłam kartkę na tablicy korkowej wiszącej nad moim biurkiem.
Pomysł z notatką może wydawać się głupi i banalny, ale to na prawdę pomaga. Przynajmniej tak jest w moim przypadku...w większości sytuacji.
Nagle po całym mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Przemierzyłam dość szybkim krokiem przedpokój i bez spoglądania przez wizjer otworzyłam drewnianą płytę, która stanowiła bramę do mojej małej oazy spokoju i prywatności. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, od razu chciałam je zamknąć, jednak JEGO noga uniemożliwiła mi to.
- Mnie się nie odmawia. - powiedział Cooper, otwierając szerzej drzwi.
- Dobrze wiesz, że nienawidzę ludzi, którzy robią coś wbrew mnie. - warknęłam niezadowolona z faktu, że mój szef, i kochanek, właśnie w taki sposób się zachowuje.
- Ale ty nie potrafiłabyś mnie znienawidzić. - zauważył, a ja zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy to faktycznie prawda.
- Żebyś się nie zdziwił. - rzuciłam oschle.
Nie odpowiedział. Jak gdyby nigdy nic, wszedł wgłąb mojego mieszkania, po czym wygodnie rozsiadł się na czerwonej, skórzanej sofie w salonie. Spojrzał na mnie znacząco, na co tylko przewróciłam oczami. Miałam dość tej jego cholernej pewności siebie. Co on sobie, kurwa, myśli?! Wbrew mnie, przychodzi do mojego mieszkania i oczekuje, że, jak gdyby nigdy nic, rzucę się na niego? Niedoczekanie twoje, Cooper!
Ignorując całkowicie jego obecność udałam się do kuchni. Musiałam się opanować.
KEEP CALM, GRACE...
Wstawiłam na palnik czajnik z wodą, a gdy to nastąpiło oparłam się dłońmi o blat. Spuściłam głowę, zamknęłam oczy i liczyłam... Mój wewnętrzny spokój szlag trafił, kiedy do kuchni wszedł Cooper.
- Coś się stało? - zapytał z troską w głosie, co zupełnie mnie zszokowało. Martwi się o mnie? Niemożliwe.
Głupia Grace! Przecież musiał się dowiedzieć dlaczego nie jesteś z nim teraz w łóżku!
Podszedł bliżej, ale mnie nie dotknął. Wow, kolejne zdumienie w ciągu kilku sekund! Co się dzieje?!
Nie mogę się z tobą przespać, bo w mojej głowie cały czas siedzi cholernie przystojny mulat, któremu uratowałam dzisiaj życie.
Spojrzałam na Thomasa, a jego twarz nie wyrażała nic poza kompletnym szokiem. Czy ja to powiedziałam?!
FUCK!
Od autorki:
Przepraszam Was za tak długą nieobecność, ale dopiero we wtorek wróciłam od babci, a dzisiaj znalazłam chwilę czasu na przepisanie tego rozdziału i opublikowanie go. A, no i problemy z internetem chwilowo zniknęły, więc kolejny rozdział powinien pojawić się już niedługo. Myślę, że w tym tygodniu na pewno :)
Tymczasem pozostawiam Was z "Trójką" i życzę miłego czytania oraz komentowania :*
czad ! ! czekam na kolejny . życzę weny !!! <33
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi ie ten blog i opowiadanie, polubiłam tez grace mimo jej wad... za to nie trawie tego jej szefuncia. uhg... będę wpadać częściej mam nadzieje ze zajrzysz tez do mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://i-have-to-vin.blogspot.de/
Dobrałam się do kolejnego długo oczekiwanego rozdziału i jestem po raz kolejny zachwycona. ;]
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bohaterka. Jest typową kobietą, robi co chce, zarazem kłócąc się z własnymi myślami. Ale jeszcze bardziej intryguje mnie jej szef. Mrr, lubię go. :)
Cieszę się, że już wróciłaś i czekam niecierpliwie na kolejną notkę. ;]
pozdrawiam!
Wstałam dzisiaj lewą nogą ( co mi się zdarza zbyt często), ale postanowiłam wejść na Twojego bloga, aby zobaczyc czy dodałaś rozdział. I dodałaś, a dwa zdania z niego, poprawiły mój dzień:
OdpowiedzUsuń"Gdyby nie to, że usłyszałam sygnał karetki, pewnie za chwilę przyssałabym się do niego jak glonojad do szyby akwarium, ale na szczęście do tego nie doszło."
i...
"Nie mogę się z tobą przespać, bo w mojej głowie cały czas siedzi cholernie przystojny mulat, któremu uratowałam dzisiaj życie."
Padłam, kiedy to przeczytałam. Uśmiech wtargnął na moją twarz i wciąż nie chce zejść. Grace naprawdę dobrze zrobiła, że uratowała mu życie, a ja jestem pewna, że Zayn tak tego nie zostawi i będzie chciał odszukać tajemniczą kobietą, która to zrobiła. Świetny rozdział, kochana! Lecę czytać dalej!
~vegasgirl x