2 sierpnia 2013r.
Słońce powoli wychylało się zza horyzontu delikatnie oświetlając dolinę, nad którą dzisiejszej nocy wiele się wydarzyło. Rażące promienie powoli zmuszały kochanków do uniesienia ociężałych powiek. Nic dziwnego, że byli zmęczeni. W końcu po tak wyczerpującej, a raczej po wyczerpujących akcjach nikt nie byłby w pełni sił. Mimo zmęczenia czuli się spełnieni. Nigdy nie sądzili, że się spotkają, a tym bardziej spędzą niesamowitą, namiętną noc pod gwiazdami, na łonie natury i przy krańcu urwiska, z którego rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok.
Zayn obudził się jako pierwszy. Lekko zdezorientowany się przeciągnął, jednak po chwili przypomniało mu się co tu właściwie robi. Spojrzał w bok i ujrzał jeszcze śpiącą dziewczynę o kasztanowych włosach. Nie wierzył, że to wszystko na prawdę miało miejsce. Myślał, iż jeszcze śni i za chwilę się obudzi, a wszystko dookoła zniknie i okaże się jedynie czystą fikcją. Na szczęście tak się nie stało. Nadal leżał na trawie, a obok niego piękność, o której dotychczas podświadomie marzył.
Mulat oparł się na łokciu i przyglądał śpiącej kobiecie. Jej klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Wachlarz rzęs spoczywał na zaróżowionych od nocnego chłodu policzkach. Lekko rozchylone usta sprawiały, że Zayn ledwo powstrzymywał się od złożenia na nich namiętnego pocałunku. Teoretycznie mógł to zrobić. Być księciem na białym koniu dla swojej śpiącej królewny i zbudzić ją pocałunkiem, jednak nie wiedział na czym stoi. W końcu się nie znali, a wspaniała noc wcale nie oznaczała, że się poznają, a potem będą żyli długo i szczęśliwie. Chłopak był pełen wątpliwości i sprzecznych uczuć, które zapewne będą towarzyszyć mu przez cały dzień, a może i nawet dłużej, tak jak i jego towarzyszce.
Młody mężczyzna uważnie przyglądał się pannie Pickett tak, jakby chciał zatrzymać jej obraz w swojej głowie na zawsze. Jakby chciał zapamiętać każdy szczegół, każdy detal, każdy nanometr jej postaci. Był nią zauroczony. To nie podlegało żadnej wątpliwości, lecz co ona czuła w stosunku do niego? Ta myśl nie dawała mu spokoju.
Powieki dziewczyny powoli uniosły się do góry, a oczy od razu napotkały przyglądającego się jej Mulata. Lekko skołowana przypomniała sobie gdzie się znajduje i dlaczego w momencie, gdy ujrzała mężczyznę o czarnych jak smoła włosach. Na samą myśl wspaniale spędzonej nocy uśmiechnęła się delikatnie. Zayn ani na chwilę nie spuścił z niej oczu.
- To było... - zaczęła dziewczyna odwzajemniając głębokie spojrzenie Malika, który dokończył rozpoczęte przez nią zdanie.
- Niesamowite.
Oboje się do siebie uśmiechnęli. Chłopak ostrożnie zbliżył swoją twarz do lica towarzyszki, po czym złożył
na jej ustach delikatny, acz namiętny pocałunek, który bez wahania odwzajemniła. Tak, jak oni nie potrafię pojąć relacji panującej między nimi. Nie znają się, a uprawiają seks. I to jaki!
- Ale... - powiedziała, gdy przerwali pocałunek. - To był błąd. - dokończyła, po czym podniosła się z ziemi zostawiając tam skołowanego chłopaka.
Po części spodziewał się tych słów, bo w końcu byli dla siebie obcymi ludźmi, jednak w jego wyobraźni nie były one dla niego tak wielkim szokiem, który, de facto, do przyjemnych niestety nie należał.
- Wcale tak nie uważam. - odparł chłopak spoglądając na wschodzące słońce.
To samo uczyniła Grace. Widok ten zaczarował ich obojga, bowiem żadne z nich nie widziało wcześniej owego zjawiska z tego miejsca, co sprawiło, że ich zachwyt był jeszcze większy, niż byłby normalnie.
- Z tego, co wiem jeszcze wczoraj zakochiwałeś się w innej. Nie uważasz, że to nie fair w stosunku do niej? - zapytała spoglądając na Malika.
- A ty byłaś zakochana w innym i przypominam, że to ty mnie pierwsza pocałowałaś. - odpowiedział, czym zupełnie ją zagiął.
Nie spodziewała się usłyszeć takiej odpowiedzi. Lekko się nią obruszyła, jednak po chwili dotarło do niej, że słowa wypowiedziane przez Mulata są prawdą. Miał rację i to ją zabolało. W końcu nie bez powodu postało przysłowie "prawda w oczy kole", prawda?
- Ale nie przerwałeś tego pocałunku. - mruknęła.
- Bo nie chciałem. - wyjaśnił uważnie przyglądając się jej reakcji.
Zatkało ją. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie miała pojęcia co dalej, jak rozwinie się ta znajomość i czy w ogóle przetrwa. A może to tylko jednorazowa przygoda, po której każde z nich odejdzie w swoją stronę. Nie chciała tego. On również. Dlatego oboje starali się zrobić wszystko, by temu zapobiec.
- Ja też nie. - wyznała nieśmiało.
Spojrzał na nią zdumiony, jednak nie było to zaskoczenie o wydźwięku negatywnym. Cieszył się, że te słowa wypłynęły z jej ust. Potraktował to jako zgodę na rozwinięcie tej znajomości. Już nie myślał o tym, że się w nim zakocha i będą żyli długo i szczęśliwie, bo życie to nie bajka. Jednak miał nadzieję na to, że utrzymają kontakt, a między nimi będą panować dobre stosunki. Nie tylko seksualne.
- Umów się ze mną. - rzucił niby obojętnie, choć tak na prawdę załamałby się, gdyby odmówiła.
Czekał cierpliwie na jej odpowiedź przyglądając się wschodzącemu ku górze słońcu.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? - zapytała niepewnie.
W jej głowie nadal szalały miliony myśli, sprzecznych uczuć, wątpliwości. Nie mogła nie zadać tego pytania.
- Dlaczego nie? Jeśli nie spróbujemy, nie dowiemy się. - posłał jej delikatny uśmiech.
Wydawał się być spokojny i opanowany, jednak tak na prawdę targały nim przeróżne emocje. Ledwo nad nimi panował.
- W takim razie, zgadzam się.
Kiedy usłyszał te słowa chciał skakać z radości, krzyczeć, śpiewać, recytować wiersze itp. Powstrzymywał go jedynie fakt, że obok niego stoi wspaniała kobieta, która dała mu właśnie szansę, a nie chciał jej stracić za nic w świecie. Musiał ją wykorzystać, inaczej nigdy by sobie tego nie wybaczył.
Uśmiechnęli się do siebie, po czym oboje poszli szukać części garderoby, których nie znaleźli w nocy. Oczywiście nie chodzi o "te główne" ubrania, bo przecież nie spali nago pod gołym niebem... Chociaż myślę, że byłoby ciekawie.
Gdy już to nastąpiło, Zayn postanowił odprowadzić Grace pod same drzwi jej mieszkania. Musiał mieć pewność, że bezpiecznie dotrze na miejsce. Mimo jej sprzeciwów udało mu się dopiąć swego, więc po około pół godzinie spokojnego spaceru znaleźli się pod budynkiem, w którym mieszkała panna Pickett.
- Będę o 18:00. - oznajmił, lecz przed odejściem zatrzymał go jej głos.
- Zayn? - zapytała nieśmiało, co spowodowało, że chłopak odwrócił się w jej stronę i cierpliwie czekał na kolejne słowa, które miały wypłynąć z jej ponętnych ust, które tak bardzo go kusiły. - Dziękuję.
- Za co? - zapytał.
Wiedział o co chodzi kobiecie, lecz chciał to usłyszeć od niej, bowiem uwielbiał jej głos. Ubóstwiał ją całą.
- Za dzisiejszą noc. - wyszeptała, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Kto by pomyślał, że nasza Grace może być tak bardzo nieśmiała, a szczególnie wtedy, gdy mówi o seksie?
Malik posłał jej ciepły uśmiech i już miał odejść, lecz nie potrafił tak po prostu, bez pożegnania. Dlatego też gwałtownie się odwrócił i przycisnął do ściany zdezorientowaną kobietę.
Nie chciał narzucać się jej w żaden sposób, jednak to było silniejsze od niego. Bał się, że ją straci, choć tak na prawdę wcale jej nie miał. A skoro brał pod uwagę jej utratę chciał wykorzystać to, że może pozwolić sobie na skradzenie małego pocałunku, który tak wiele dla niego znaczył.
- Do zobaczenia, Gracie.
Aww, zdrobnił jej imię, jak słodko! A wiecie co mnie śmieszy, że jej reakcja była dokładnie taka jak moja, tyle, że ja mam lat 16, a ona 25. Powróćmy jednak do korytarza, na którym rozegrała się owa akcja.
Oszołomiona, zdziwiona i zadowolona kobieta chwilę poczekała pod drzwiami od swojego mieszkania tylko po to, by zaczekać aż Zayn wejdzie do windy i całkowicie zniknie jej z oczu. Kiedy to nastąpiło, wyjęła klucz z torebki, otworzyła drzwi i przekroczyła próg swojego ukochanego azylu. W tym momencie uderzyły w nią wspomnienia z wczorajszego popołudnia. Nie było to przyjemne, tym bardziej, że ledwie o nich zapomniała i spędziła wspaniałą noc u boku przystojnego Mulata, a tu masz babo placek! Dopiero weszłaś do domu i humor ci się popsuł. Ale nie martw się "Gracie"! Zaraz przyjdzie Thomas, zabierze resztę swoich rzeczy, a ty będziesz mogła się szykować na randkę z panem Zaynem-Chodzącym-Seksem-Malikiem.
Młoda kobieta o kasztanowych włosach udała się do sypialni, w której jeszcze wczoraj wylewała hektolitry łez z powodu zdrady swojego mężczyzny. Jednak czy można to nazwać zdradą, skoro Tom pocałował własną żonę? No i czy można go nazwać mężczyzną Grace, jeśli był żonaty? Wątpię, zatem zacznijmy jeszcze raz.
Młoda kobieta o kasztanowych włosach udała się do sypialni, w której jeszcze wczoraj wylewała hektolitry łez z powodu swojego kochanka, który pocałował własną żonę, podczas, gdy miał się z nią rozwieść.
Chociaż on twierdzi, że to ona się na niego rzuciła... No i komu wierzyć? To może jeszcze raz? Nie, żartuję. Kontynuujmy.
Spojrzała na pościelone łóżko, na którym nadal widniała plama po zwykłym, niewodoodpornym tuszu do rzęs, ale kto by się przejmował? Włoży do pralki, a ta wypierze i problem z głowy. Gorzej ze wspomnieniami i uczuciami. Ich nie da się, ot tak, wyrzucić z umysłu. Mówią, że czas leczy rany i Grace w to wierzy, jednak czy w jej przypadku jest co leczyć? W końcu byli tylko kochankami, ona zawsze twierdziła, że nic do niego nie czuje, więc nie widzę problemu. Ona też nie powinna.
Postanowiła, że nie będzie po raz kolejny płakać, bo to, najprościej w świecie, nie ma najmniejszego sensu. Już wczoraj swoje wypłakała i już jej wystarczy. Czasu nie cofnie, do Thomasa nie wróci. Teraz musi jedynie zająć się pakowaniem jego garniturów, a potem przygotowaniami do randki.
Tak więc zebrała w sobie wszystkie siły i zaczęła wyciągać z szafy wszystkie komplety eleganckich strojów Coopera, po czym położyła je wszystkie na łóżku, gdzie czekały na przybycie swojego właściciela.
Spojrzała na zegarek - wybiła 10:15. Do 18:00 było jeszcze mnóstwo czasu, dlatego zdecydowała się wybrać na zakupy.
Młoda kobieta przebrała się w białą sukienkę w kwiaty na szerszych ramiączkach, do połowy uda, na to zarzuciła czarny cardigan, założyła baleriny z kokardką, tego samego koloru i w dość dobrym humorze opuściła swoje mieszkanie.
***
Spacer i zakupy sprawiły, że jej humor znacznie się poprawił, a myśli nie krążyły wokół przykrych wydarzeń, które miały miejsce w dniu wczorajszym. W zamian za to skupiła się na tym, że o 18:00 idzie na randkę z Zaynem. W jej głowie pojawiły się tysiące wątpliwości. W końcu jeszcze wczoraj wyznała miłość Cooperowi i, gdyby nie ten nieszczęsny pocałunek dzisiejszą noc spędziłaby pewnie z nim świętując jego rozwód. Poza tym nie znała Zayna prawie w ogóle, ale przecież nic tak nie zbliża do siebie ludzi, jak seks pod gołym niebem, nad doliną oświetlaną jedynie przez światło gwiazd i księżyca, prawda? Teoretycznie mogli się czuć w swoim towarzystwie trochę niekomfortowo, chociaż oboje nie mieli ku temu powodów, ponieważ, skoro widzieli się nago, już nic nie powinno ich już zaskoczyć, tak sądzę. No może jest jeszcze kwestia ich przeszłości i niespodzianek, jakie szykuje im los, ale to zostawmy na później.
Cała w skowronkach Grace wraz z dwiema torbami zakupów opuściła sklep spożywczy, po czym udała się na dalsze podboje, butików tym razem. Po 10 minutach spaceru znalazła się w jednej z lokalnych galerii. Pierwszym sklepem, do którego się udała była Zara, gdzie zakupiła śliczną, granatową, lekko rozkloszowaną sukienkę z wycięciami na plecach. Następnie udała się do butiku Christiana Louboutina.
Tam miała ogromny problem z wyborem odpowiednich butów, jednak ostatecznie, z pomocą ekspedientki, udało jej się zdecydować na jedną parę. Gdyby tylko mogła wykupiłaby wszystkie! Z resztą, nie tylko ona...
Zadowolona powróciła do domu, by szykować się na spotkanie, do którego pozostały jej tylko 4 godziny, a musiała jeszcze coś przekąsić, bo była cholernie głodna. Burczący brzuch panny Pickett dało usłyszeć się z odległości pół metra! Nie no, bez przesady, w każdym bądź razie, wydawał głośne dźwięki, co wprowadzało naszą Grace w niemałe zakłopotanie. Znam ten ból.
***
Niby nic takiego nie kupiła, jednak ciężko było jej uporać się z drzwiami. Myślała, że poradzi sobie nie odkładając zakupów na bok, lecz ostatecznie, zrezygnowana, zrobiła to, by móc na spokojnie i szybko przekręcić klucz w zamku.
Kiedy tylko znalazła się w mieszkaniu, pierwszą rzeczą, którą zrobiła było zaniesienie zakupionych artykułów spożywczych do kuchni, zaś sukienkę i buty zostawiła w sypialni. Następnie rozpakowała zakupy, po czym przygotowała sałatkę z kapusty pekińskiej, kukurydzy oraz pomidorków koktajlowych. Szybciutko pochłonęła jej niewielką porcję i udała się do łazienki, w celu wzięcia prysznica.
Powoli zdjęła ubrania, odłożyła je na jedną z szafek, a następnie weszła do kabiny prysznicowej. Odkręciła kurki i relaksowała się oblewając swoje ciało gorącą wodą. Po 5 minutach bezczynnego stania, zabrała się za mycie swojego idealnego ciała. Dlaczego ja takiego nie mogę mieć?! To nie fair!
W końcu świeża, pachnąca, owinięta ręcznikiem wyszła z kabiny i zaczęła doprowadzać się do porządku, chociaż nawet i w tym wydaniu Zayn nie odmówiłby jej towarzystwa. Była piękna, zdecydowanie. Nic więc dziwnego, że każdy chciał ją mieć. Ja natomiast muszę czekać na jakiegoś desperata...
Rozczesała swoje kasztanowe włosy, wytarła ciało, a następnie założyła koronkową, seksowną bieliznę w kolorze cielistym. No tak, przecież wiadomo, że ta randka nie skończy się na zwykłym pocałunku na dobranoc. Tak przynajmniej twierdzę ja.
Wybiła godzina 15:30. Miała jeszcze dwie i pół godziny czasu. Normalny człowiek zacząłby się szykować właśnie teraz, ale to przecież Grace Pickett - pełna sprzecznych uczuć, wątpliwości kobieta.
Stanęła przed szafą i wyjęła z niej dwie sukienki. I jedna, i druga zakupione były w Zarze. Z racji tego, że nasza kobietka, jak każda inna, jest bardzo niezdecydowana, miała ogromny problem z wyborem. Zastanawiała się, która byłaby lepsza. Czarna z prześwitującymi elementami i cekinami była kusząca, tym bardziej, że Grace nie mogła narzekać na mały biust. Zatem owa sukienka wyeksponowałaby jej piękne piersi i kusiła Mulata. Druga również była dość seksowna, jednak wycięcie na plecach to nie to samo, co duży dekolt. Pickett uwielbiała kusić mężczyzn i uwydatniać atuty swojej urody. Była cholernie pewna siebie...dopóki nie znalazła się w towarzystwie Malika. Po pół godzinie przymierzania, myślenia, zastanawiania się, ostatecznie wybrała tę pierwszą (oczywiście na zielonookiej wyglądała znacznie lepiej niż na załączonym obrazku, zważając na biust, który jest ledwo widoczny u modelki).
Ponownie udała się do łazienki, gdzie zajęła się swoimi włosami oraz makijażem. Jeśli chodzi o fryzurę, postanowiła zapleść sobie troszkę na boku luźnego kłosa tak, aby spoczywał na jej ramieniu. Artystyczny nieład. Obie to uwielbiamy.
Na powieki nałożyła odrobinę srebrnego, brokatowego cieniu, a w zewnętrznych rogach ciemniejszego, by nadać oczom zmysłowości. Dodatkowo ozdobiła je czarną kreską, co sprawiło, że wyglądała nieziemsko. Jeszcze dochodziły do tego usta muśnięte czerwoną szminką oraz bezbarwnym błyszczykiem. Miała idealną cerę, więc podkłady, korektory ani fluidy nie były jej potrzebne. Na koniec lekko przypudrowała nosek, by się nie świecił, nałożyła na policzki odrobinę różu i była gotowa.
Ubrała sukienkę, zakupione dzisiaj buty i stanęła przed lustrem. Podobały się jej efekty wykonanej przez siebie pracy. Była dumna ze swoich zręczności manualnych. Za pięć minut miał pojawić się Zayn. Spryskała się więc ulubionymi perfumami Halle Berry, po czym schowała do niewielkiej kopertówki najpotrzebniejsze rzeczy, czyli telefon, pieniądze, błyszczyk i flakonik, którego zawartości przed chwilą użyła.
Nagle w całym domu zabrzmiał dźwięk dzwonka. Podekscytowana przybyciem Malika ruszyła do drzwi i, bez spoglądania przez wizjer. otworzyła je. Niestety nie ujrzała oczekiwanego mężczyzny, lecz tego, z którym wczoraj zakończyła związek, a raczej poprosiła o czas na przemyślenie wszystkiego. Panie i Panowie, Thomas Cooper we własnej osobie!
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał, jak gdyby nigdy nic.
Ej, koleś, ona nie jest już twoja, więc spieprzaj, bo zaraz idzie na randkę. Nie z tobą w dodatku, zatem sayo nara, bejbe!
- Myślę, że nie powinno cię to interesować. - warknęła Grace mierząc się z nim groźnie wzrokiem.
- Ale interesuje. - odparł.
- Po co przyszedłeś?
Bardzo dobrze, Gracie. Nie musisz mu odpowiadać, niech wypieprza!
- Po garnitury.
- Są w sypialni.
Mężczyzna ruszył do miejsca, w którym miały znajdować się jego ubrania, a Pickett poszła razem z nim. W tym czasie w mieszkaniu ponownie zabrzmiał dźwięk dzwonka. Na twarzy zielonookiej od razu zawitał uśmiech, który zauważył Tom. Nie ukrywała swojej radości, mimo że nie była tak ogromna jak wcześniej. Postanowiła, że nic nie zepsuje jej dobrego humoru. Nawet Cooper.
- Cześć. - powiedziała delikatnie się uśmiechając, kiedy tylko ujrzała Mulata.
- Cześć. - odpowiedział równie radośnie, po czym chciał złożyć pocałunek na jej ustach, jednak musiała odmówić, ze względu na obecność Coopera w sypialni.
- Nie teraz. - szepnęła spuszczając wzrok na podłogę, która teraz wydawała jej się niezwykle ciekawa. O, czy to jakaś ryska na panelach?
- Coś się stało? - zapytał przejęty.
Zaczął się obawiać, że randka nie dojdzie do skutku, jednak starał się wyrzucić tę przykrą myśl z głowy. Przecież stała przed nim. Pięknie wyglądała.
- Kto to jest?
Oboje spojrzeli na Coopera, który stał za nimi i bacznie im się przyglądał. Nie był zadowolony, zdecydowanie. Ledwo trzymał nerwy na wodzy. Nie pojmował sytuacji. Nie rozumiał zachowania Grace.
- A, czekaj. To ten chłopaczek, któremu uratowałaś życie, tak? I co? Teraz idziecie się ruchać? Patrz kolego, a jeszcze wczoraj mówiła mi, że mnie kocha. - warczał blondyn, a zszokowana Grace nie wiedziała co powiedzieć. To była prawda. No może poza tym "ruchaniem", aczkolwiek polemizowałabym.
- Przestań. - mruknęła, gdy zebrała siły na wypowiedzenie czegokolwiek.
- Dlaczego? Prawda boli, czyż nie? - zadawał pytania, a Pickett milczała. - Jesteś zdzirą, tyle ci powiem. - Te słowa wzbudziły w Maliku ogrom złości, lecz Grace powstrzymała go przed ruszeniem na Coopera. - Specjalnie dla ciebie rozwiodłem się z Lisą, a ty co, kurwa? Do jakiegoś araba idziesz? Nie spodziewałem się tego po tobie. Jesteś dziwką, jak każda inna.
Kiedy zakończył swój monolog, Grace była na granicy wytrzymałości, jednak po chwili już ją przekroczyła.
Podeszła do niego i z całej siły uderzyła go w policzek, co spowodowało, że w wyniku owego uderzenia głowa Thomasa poleciała w bok. Był zaskoczony. Tego również się po niej nie spodziewał.
- Skoro jestem dziwką, zdzirą i taką jak wszystkie inne, to dlaczego, do chuja, rozwiodłeś się z kochającą żoną?! Co, kurwa, teraz nie pamiętasz jak ci mówiłam, żebyś tego nie robił, bo nic, poza pociągiem seksualnym, do ciebie nie czuję?! Nie pamiętasz, jak z tobą kilka razy zrywałam, a ty za każdym przychodziłeś i nie pozwalałeś mi odejść? Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak cholernie żyło mi się ze świadomością, że rozbijam czyjąś rodzinę. Szczęśliwą rodzinę. Nie pamiętasz, jak próbowałam odwieść cię od pomysłu z rozwodem? Nie, kurwa, nie pamiętasz, bo byłeś tak bardzo pochłonięty sobą i swoimi potrzebami, że miałeś w dupie to, co do ciebie mówię. W końcu zaczęłam coś do ciebie czuć. Coś więcej niż pociąg seksualny i to uczucie mogło przerodzić się w miłość, ale ty, do cholery, pocałowałeś Lisę i nie wmawiaj mi, że jest inaczej, bo nawet, gdyby to ona się na ciebie rzuciła, to ty i tak odwzajemniłeś ten pocałunek. Nie sprzeciwiałeś się. Więc nie obwiniaj mnie! Rozpad naszego związku to tylko i wyłącznie twoja wina, ale ty jesteś zbyt dumny, żeby to zauważyć. Mam cię dość, Cooper, dlatego zabieraj te pieprzone garnitury i wypierdalaj z mojego życia. Raz na zawsze!
Nie potrafiła już powstrzymać łez. Thomas chciał jej dotknąć, lecz skończyło się to jej odrzuceniem i kolejnym uderzeniem w twarz. Była słaba, a ta sytuacja sprawiła, że pokazała to innym. Nie chciała tego, nie planowała, nie spodziewała się.
Od autorki:
No cześć, misiaczki! :*
Jak Wam się podoba? Ja w sumie jestem zadowolona :)
Liczę na komentarze, kocham <33